piątek, 25 października 2013

Rozdział 1

 W tej telewizji nigdy nie ma nic sensownego. Albo stado goryli biegających po boisku za piłką, albo jakieś durne plotki na temat gwiazd i inne bezsensowne wiadomości.. Same nudy. Ze złością rzuciłam pilota na stół i zerknęłam na zegarek. Była ósma wieczorem, a mojego Jacoba dalej nie było. Wyszedł pięć godzin temu na codzienny patrol i nadal nie wrócił. Zazwyczaj takie patrole trwały dwie, trzy godziny najdłużej. Nigdy tak długo. Od dwóch godzin chodzę zdenerwowana po domu sprzątając, włączając i wyłączając telewizor i co pięć minut zerkając na zegarek. Co mogło się stać? Może jakiś wampir pojawił się w miasteczku, albo jakieś inne niebezpieczeństwo, a mój dzielny wilk musi chronić miasto. Albo Jacob zobaczył jakąś kobietę w którą się wpoił i teraz.. Nie!! Nie mogę tak myśleć! On by mi tego nie zrobił. Jacob będzie ze mną na zawsze. Na pewno! Tylko myśl o wpojeniu cały czas nie dawała mi spokoju. Eh.. Tak to już jest. Gdy raz straci się zaufanie, trudno jest je odbudować. Podeszłam do okna, z którego jest widok na drogę prowadzącą do naszego domku. Kupiliśmy go rok temu, ponieważ chcieliśmy zamieszkać razem. Jest malutki i skromny, ale jest nasz. Nasz wspólny, a to jest najważniejsze. Nikogo nie zobaczyłam więc postanowiłam zrobić sobie herbatę. Wstawiłam wodę i usiadłam przy stole. Z braku zajęcia zaczęłam czytać gazetę. Nie było tam nic ciekawego. Kilka ogłoszeń sportowych, ogłoszeń z pracą czy domem do wynajęcia i ogłoszenia typu - zaginął kot, odnaleziono psa i takie tam. Nic konkretnego. Odłożyłam gazetę i zdjęłam wyjący czajnik z gazu. Zalałam sobie herbatę i poszłam do salonu. Po raz kolejny włączyłam telewizor. W tym czasie drzwi wejściowe się otworzyły. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam do przedpokoju.
- Jacob! Boże! Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłam. Gdzie ty byłeś tyle czasu?!
- Spokojnie.. Musiałem coś załatwić - odpowiedział śmiejąc się. Z niepowodzeniem próbował ukryć zdenerwowanie, które miał na twarzy.
- Jednak coś się stało. Przecież widzę.
- Kochanie, wszystko gra. Naprawdę. - powiedział, przyjmując spokojniejszy wyraz twarzy. Szybko pocałował mnie w policzek i przeszedł do kuchni. Poszłam za nim, czujnie go obserwując. Oparłam się o blat stołu i obserwowałam jak mój ukochany szykuje sobie jedzenie.
- Aż tak wyprzystojniałem przez te kilka godzin, że mi się tak przyglądasz? - powiedział gdy już zasiadł za stołem.
- Dokładnie przez pięć godzin. Pięć godzin w czasie których siedziałam zdenerwowana i martwiłam się o ciebie! O której skończył się patrol?
- Patrol skończył się tak jak zwykle.
- A co robiłeś przez pozostałe godziny?
- Musiałem coś załatwić..- powiedział, patrząc się w okno. Ukrywał coś przede mną. Zawszę tak robił gdy chciał coś ukryć.
- Mogłeś zadzwonić! Co było aż tak ważne, że tego nie zrobiłeś?!
- Dowiesz się w swoim czasie.
- No tak. Dobrze wiesz, że nie lubię jak coś przede mną ukrywasz!
- Wiem, ale Bello..
- Co Bello!? Wpoiłeś się w kogoś! Zgadłam! - wybuchłam, przerywając mu.
- Nie! Bello nie wpoiłem się. Kocham tylko ciebie! Kiedy ty w końcu to zrozumiesz?
- Byłoby mi łatwiej gdybyś nie miał przede mną tajemnic. Przecież wiesz, że .. - głos mi się załamał, a z oczu popłynęły łzy. Jacob westchnął i podszedł do mnie. Ujął moją twarz w dłonie i starł łzy kciukami. Jego nienaturalnie ciepły dotyk sprawiał mi przyjemność.
- Nie płacz. Nienawidzę gdy płaczesz. Bello, przecież nie raz ci to tłumaczyłem. Gdzieś na świecie na pewno jest jakaś kobieta, która jest mi przeznaczona przez wpojenie. Możliwe, że ma już z osiemdziesiąt lat, a możliwe, że jeszcze się nie narodziła. Być może mieszka gdzieś na Antarktydzie.. Nawet jeśli to co z tego. Szansa, że kiedykolwiek w życiu się zobaczymy jest praktycznie zerowa.. W moim życiu jesteś ty! Ciebie kocham i to się nie zmieni. Nie wyobrażam sobie przyszłości, w której nie ma ciebie, Bello! Kocham Cię najmocniej na świecie! Czy ty kiedykolwiek to zrozumiesz?
- Jacob, ja to wiem. Też cię bardzo, bardzo kocham, ale ...
- Wiem, że tamten dupek cię skrzywdził i uwierz mi, że gdybym go spotkał to bym go wykastrował, ale musisz o nim zapomnieć. Wiem, że nigdy nie zaufasz mi w stu procentach. Nie mam o to do ciebie żalu, ponieważ to rozumiem, ale wiedz, że będę się starał. Może uda mi się odbudować twoje zaufanie..
- Jesteś kochany. - powiedziałam i przytuliłam się do niego, a on wziął moje ręce i ucałował blizny, przypominające mi o Edwardzie. Zawsze ta robił, gdy kończyliśmy temat mojego zaufania.. Uśmiechnęłam się do niego i dałam całusa w policzek.
- To co takiego się wydarzyło? Powiesz mi?
- Oj Bello, Bello.. Nie teraz.
- Aha. No tak. Powodzenia z zaufaniem. Tajemnice ci w niczym nie pomogą.- powiedziałam niby to rozdrażniona, niby rozbawiona z własnego uporu i poszłam do naszej sypialni. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na łóżku. Nie byłam już zła na Jacoba, ale ciekawa tej całej " tajemnicy ".  Dlaczego nie mógł mi powiedzieć teraz? Szykują się jakieś kłopoty, czy coś? Eh.. Ten mój Wilczek. Wzięłam moją ulubioną książkę, położyłam się i zaczęłam czytać.  Przeczytałam dziesięć stron i do sypialni wszedł Jacob. Usiadł koło mnie i mi się przyglądał. Udawałam, że dalej czytam żeby zobaczyć co zrobi.. Położył się obok i zaczął bawić się moimi włosami.
- Bello..- zamruczał mi do ucha.
- Tak?
- Gniewasz się na mnie? - Musnął ustami moją szyję.
- No nie wiem. Poczekaj.. Niech no się zastanowię. A jeśli powiem, że tak, to co?
- To wtedy będę Cię łaskotał! - Ryknął i zaczął mnie gilgotać.
- Nie... Ja..cob! Nie.. jestem zła! Prosz..ę skończ! - wydukałam pomiędzy atakami śmiechu.
- Na pewno?
- Tak. - Odpowiedziałam, ciężko dysząc od śmiechu. Usiadłam i wzięłam do rąk poduszkę. Niewiele myśląc walnęłam nią Jacoba.
- Ej! A to za co?
- Za to, że nie dałeś mi całusa na przeprosiny.- Powiedziałam i pokazałam mu język jak mała dziewczynka.
- Już nadrabiam zaległości - odpowiedział i zaczął mnie całować. Mmm.. Tego mi było trzeba. Porządnego całusa od mojego Wilczka. Oderwał się ode mnie gdy już brakło nam tchu.
- No. Teraz już wszystko gra.
- Kocham cię Bello!
- Ja ciebie też Jake. Ja ciebie też. - Powiedziałam i poklepałam go po ramieniu. Wstałam z łóżka i udałam się do garderoby.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał Jacob, przyglądając mi się.
- Tak. Pod prysznic. Jest późno i jestem zmęczona. - Powiedziałam, gdy wyszłam z garderoby.
- Pod prysznic, powiadasz.. A masz może ochotę na lokatora?
- Ty Wilk! Może po ślubie - powiedziałam i zniknęłam w łazience. Wiem, że to niezbyt nowoczesny pogląd, ale tego nauczyła mnie mama. Zawsze powtarzała mi, że wszystko powinno być po kolei, a poza tym może Jacob pośpieszy się i mi się oświadczy. Mam już dwadzieścia lat, Jacob dwadzieścia jeden, a do tego jesteśmy parą od trzech lat. Co prawda Jacob już raz mi się oświadczał, ale wtedy się nie zgodziłam, ponieważ bałam się o wpojenie. Cały czas się boję, ale myślę, że teraz bym się zgodziła. Zresztą nie ważne. Dla mnie liczy się tylko to, że Jacob mnie kocha i że ze mną jest. Rozebrałam się i weszłam do wanny napełnionej gorącą wodą. Tak.. Tego było mi trzeba do pełnego relaksu..
                                                                       *
- Dobra. Przepraszam, ale muszę kończyć. Pa! - Jacob rozłączył się pośpieszne gdy tylko wyszłam z łazienki. Rzucił telefon na łóżko i podszedł do mnie.
- Z kim rozmawiałeś? - zapytałam podejrzliwie.
- Z nikim ważnym.
- Jacob! Czy masz zamiar wszystko przede mną  ukrywać? Bo jak tak to ja dziękuję za taki związek!
- Bello. Dzwoniła Emily. Jutro pojedziemy do La Push.
- Przepraszam. Nie lubię jak coś przede mną ukrywasz.. Przepraszam.
- Nic się nie stało Bello.. Nic się nie stało.. - Powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Pójdę się odświeżyć. Zaraz wrócę. - Ścisnął jeszcze moją dłoń i poszedł do łazienki, a ja wzięłam książkę, usiadłam w fotelu, ziewnęłam przeciągle i zaczęłam czytać.. Nawet nie wiem kiedy odleciałam w objęcia morfeusza... .

_________________________________________
No to pierwszy rozdział za nami : ) Podobał się? Mam szczerą nadzieję, że tak.  :) Jak zwykle przepraszam za wszelkie wykryte przez was błędy :)
Pozdrawiam ; **!! Marta ...

2 komentarze:

  1. No, no, no <3 Bella & Jacob ^^ Jak słodko. Ach ten Jake- tyle tajemnic, ale i tak go kocham. Uwielbiam zdanie : "Ty, wilk! Może po ślubie" Hahahahahah <3 Słodko. Trochę błędów, ale nie przejmuj się nimi, bo i tak jest fantastycznie. Chciałabym podziękować Tobie za komentarz ;D Śliczny i dziękuję *.* Weny, weny i jeszcze raz weny. Pisz tutaj dla nas! Opowiadanie urocze i mam nadzieję, że zostaniesz na tym blogu na długo.
    3maj się, kochana.
    Papatki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział po prostu mnie powalił. Dałaś mi to czego pragnęłam,a więc cała skaczę z radość bo wreszcie pojawił rozdział :) Rozdział bomba:) Wielkie dzięki za wspaniały rozdział!!!!!!!!!!!!!! Czekam już na kolejny:)
    pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny:)
    ściskam

    OdpowiedzUsuń